Od autora

wstęp do Wspomnień Janiny Strzembosz

Od autoraOd autora

Przed chwilą odeszli pracownicy Telewizji Krakowskiej, którzy nakręcili ze mną czwartą z rzędu audycję. „Pani powinna pisać memuary” - powtarzał kilkakrotnie reżyser - „Takie życie bogate w najrozmaitsze przeżycia artystyczne nie może pójść w zapomnienie!” - Zaczęłam się śmiać. „Należę do ludzi bardzo skrytych i w audycjach telewizyjnych odsłoniłam zaledwie kilka fragmentów mego życia, odnoszących się wyłącznie do moich występów tancerki i choreografa. W pamiętnikach zaś trzeba by poruszyć wszystkie, również i to co jest ukryte w głębi mej duszy!” Wzdrygnęłam się...


Przeszło 20 lat pisałam Dziennik, notując w nim skrupulatnie wszystko, co w danym dniu ze mną, czy z moimi najbliższymi się działo. Zapiski te miały charakter dokumentalny, bo umieszczałam w nich również trochę zajść politycznych. Widziany najprzód oczami kilkuletniego dziecka, potem dorastającego człowieka, dziennik ten, niestety, padł ofiarą II wojny światowej i to już w październiku 1939 r.! .... Później nie myślałam już o tego rodzaju zapiskach.


Teraz to jest w 1977 r. również i pozostała rodzina mego Ojca upomina się o spisanie przynajmniej najważniejszych faktów z mego życia, jestem przerażona i sama nie wiem, czy odważyłabym się na tego rodzaju pracę! Przede wszystkim nie posiadam sztuki pisania, gdzie wyobraźnia powinna odgrywać dużą rolę. Wiem, że powieści na ogół przechodzą w zapomnienie - tylko genialne utrzymują się w pamięci ludzkiej. Natomiast pamiętniki nie starzeją się, są wiecznie żywe, muszą jednak posiadać wielką siłę, oryginalność - głębię. Jedna z dalszych trudności, która nasuwa mi się w tej chwili, to konieczność pisania prawdy o sobie. Czy my potrafimy pisać o sobie i to absolutną prawdę? Słuchając opinii o nas przede wszystkim naszych wrogów a także i przyjaciół, wyrabiamy o sobie jakieś zdanie, które jednak nie koniecznie musi być prawdziwe. Wielokształtną osobowość bardzo trudno jest odtworzyć, nawet jeśli się ma tak rzadko spotykaną pamięć, jaką ja dysponuję.


Na pewno służą do tego różne zachowane urywki listów, dokumentów, w pamięci przechowywane wypowiedzi i fakty - fakty niezbite, które posłużą do uwydatnienia różnych sytuacji życiowych.


Pamiętnik - wielki film, widziany przez innych. Czy znajdę w sobie dość siły, by opanować wszystkie trudności? Chciałabym choć częściowo pozostawić na uboczu to, co dotyczy bezpośrednio mojego osobistego życia - Czy me, tak różnorodne stany duszy, wszystkie namiętności, radości i smutki, nie są jednak ściśle złączone z moim życiem artystycznym i czyż one nie wypływają właśnie z niego? Myślałam, że te różne „wzloty i upadki duchowe” rodzić się będą i gasnąć tylko dla kilku wybranych, najbliższych mi osób. Niestety jednak w ciągu pisania zrozumieć będę musiała, że to są mrzonki a rzeczywistość - jestem zmuszoną częściowo podnieść zasłonę, opuszczoną na moje życie intymne! ...


Pracowałam całe życie bez wytchnienia i ktoś może powiedzieć, że całe to życie ma charakter niekończącego się debiutu, którym zawsze dążyłam do jakiegoś wyższego celu - ideału. Każdy człowiek posiada pragnienie, znalezienia kogoś bliskiego przed którym można by się zwierzyć. Nieraz pod tym względem zachodzą pomyłki i dana osoba okazała się niegodną takiego odsłaniania duszy. Pamiętnik nie walczy o jedną osobę. Czasem potrafi on wzbudzić entuzjazm u przedstawicieli wszystkich stanów, u artystów, naukowców, zwykłych ludzi lub szukających sensacji, gdy głębokie i wzruszające przeżycia autora zdają się być wizją na ogół nieznanego świata. Ja w moich skromnych zapiskach mogę marzyć o wywołaniu w czytelniku przede wszystkim trochę współczucia, na skutek przedziwnych, nieraz tragicznych splotów życiowych oraz zainteresowania faktami, które notować będę nie w formie dziennika, ale okresami. Dążeniem moim będzie nie tylko prowadzić czytającego przez zawrotnie rozwijający się kalejdoskop moich przeżyć artystycznych  ale...


PRAGNĘ PRZEDE WSZYSTKIM PRZYPOMNIEĆ WSPANIALE POSTACIE, UKAZUJĄCE SIĘ NA FIRMAMENCIE LAT OD PIERWSZEJ WOJNY ŚWIATOWEJ... ZŁOŻYĆ HOŁD GENIALNYM ARTYSTOM, KTÓRYCH ŚWIAT DZISIEJSZY CZĘŚCIOWO ZAPOMINA! .....


Czy mi się to uda - przyszłość okaże! Z bijącym sercem zabieram się do pracy .....


Niech mi przyjdzie z pomocą moja do dziś utrzymująca się na tym samym poziomie, co przed laty - pamięć... Ona mnie nigdy nie zawiodła... czy nad podręcznikiem greki, czy łaciny, czy grając „Waldsteinsonate” Beethovena na I Międzynarodowym Konkursie w Monachium... czy na Festiwalu w Barcelonie... czy stojąc przy pulpicie dyrygenckim w Bonn, pierwszymi 4 taktami uwertury do opery „Fidelio”, wprowadzałam słuchacza w dramatyczny konflikt sceny więziennej... Znalezione wśród ocalałych książek wśród zawieruchy wojennej - kalendarze z lat międzywojennych tj. lat trzydziestych - pozwolą na operowanie nawet dokładnymi datami, przede wszystkim jednak w odgrzebywaniu przeszłości liczę na niezawodną pomoc tego, który przez całe moje życie towarzyszy mi bądź to osobiście... bądź myślą, przebywając nad dalekimi wodami Gangesu ....


Zegary wybijają jedną godzinę, po drugiej... czas nagli... czuję, jak w szalonej nawałnicy podobne do wezbranych wód., uderzają we mnie wspomnienia... uczucia... i myślę ....


Jak Tonio w Prologu do opery Leoncavalla „Pajace” wołam


KURTYNA W GÓRĘ!


Zaczynamy!...



Zaczęłam pisać w Krakowie 18 lutego 1977 r.


skończyłam w Krakowie 31 grudnia 1977 r.


 



 
0
Pasek dostępności